Historia

Od upadku do mocarstwa - część 4



Część IV - Sytuacja Japonii po zakończeniu działań wojennych.

Sytuacja Japonii po zakończeniu działań wojennych była dramatyczna. Największa klęska w dziejach Kraju Kwitnącej Wiśni była nie tylko katastrofą militarną ale również – a może przede wszystkim - ekonomiczną. Tuż po kapitulacji – Japonia nie tylko cofnęła się w rozwoju gospodarczym do początków lat 30-tych, ale co więcej – utraciła praktycznie całą flotę handlową, nie działała komunikacja, przemysł ciężki praktycznie nie istniał, czy to z powodu braku surowców czy też z powodu amerykańskich nalotów. Co więcej, cały naród stał w obliczu klęski głodu a sytuacja w miastach była tragiczna. Japonia stała na granicy totalnego rozkładu.

Ogólne straty japońskiej ludności są niezwykle trudne do oszacowania. Musimy bowiem wliczyć do strat jeszcze ofiary choroby popromiennej jako skutku bombardowania Hiroszimy i Nagasaki, które jak się ocenia mogło pochłonąć jeszcze nawet do 200 tys. mieszkańców kraju. Ocenia się, że straty wśród personelu wojskowego wyniosły: ok 2,565,900 a wśród ludności cywilnej – ok. 672 tys. Niektóre źródła podają znacznie niższe wartości oscylujące odpowiednio: ok 1.570.000 strat wśród personelu wojskowego i ok 350 tys. wśród ludności cywilnej (wydają się one jednak bardzo zaniżone). Japońska Armia straciła ok. 20% swojego stanu osobowego, a personel Marynarki dalsze 17%. Lotnictwo Armii i Marynarki utraciło ogółem ok. 60,422 samolotów. Japońska Marynarka Wojenna, niegdyś trzecia najpotężniejsza flota świata przestała praktycznie istnieć. Utracono 19 lotniskowców (w tym 6 lekkich) 11 pancerników, 44 ciężkich i lekkich krążowników, 160 niszczycieli, 133 okrętów podwodnych oraz setki lekkich i małych jednostek nawodnych. Budowane z takim mozołem przez wiele lat siły zbrojne – duma Nipponu - w ciągu kilku lat przestały istnieć. Dodatkowo nie istniały żadne perspektywy aby kiedykolwiek siły zbrojne mogły zostać odbudowane - dla narodu o tak bogatych tradycjach wojskowych i co ważniejsze narodu w dużej mierze „przyzwyczajonego” do ogromnej obecności Armii w życiu społecznym i politycznym, mogła to być sytuacja bardzo trudna do zaakceptowania, co napawało Aliantów zrozumiałnym niepokojem. Jest to rzecz, którą warto podkreślić raz jeszcze - mająca lada dzień rozpocząć się okupacja Japonii nadal była w rzeczywistości znakiem zapytania, Amerykanie nie mogli być do końca pewni tego co czeka na nich po wylądowaniu w Kraju Kwitnącej Wiśni.

Kolejnym destrukcyjnym elementem wydatnie przyczyniającym się do zrujnowania japońskiej gospodarki były amerykańskie bombardowania strategiczne. W wyniku prowadzonych przez Amerykanów operacji z udziałem najbardziej zaawansowanych technicznie bombowców strategicznych „Superfortec” B-29, przeciwko którym japońska obrona przeciwlotnicza i lotnictwo było praktycznie bezbronne, a także w wyniku ataków z niskiego pułapu dokonywanego przez samoloty bombowe i myśliwce życie miało stracić ok. 668 tys. ludzi.

Amerykańska ofensywa bombowa rozpoczęta w 1944 r. z powodu ograniczonej liczby dostępnych baz i samolotów nie odgrywała początkowo większej roli. Więcej – amerykanie byli mocno rozczarowani efektami bombardowań, a B-29 okazały się bardzo zawodne i trudne w eksploatacji. Dopiero w 1945 r. zarówno liczba wykonywanych lotów przeciwko Japonii jak i efektywność nalotów zaczęła wzrastać co trwało nieustannie aż do sierpnia 1945 roku. Przełomem w amerykańskiej ofensywie był marzec 1945 roku kiedy to nowa taktyka amerykańskiego gen. Curtisa LeMay'a – dowódcy XXI Dowództwa Bombowego mianowanego na stanowisko w połowie stycznia – polegająca na obniżeniu pułapu bombardowań i zwiększeniu zużycia bomb zapalających okazała się niezwykle skuteczna. Pierwszym celem „nowego” podejścia stała się Japońska stolica która w nocy z 9 na 10 marca 1945 roku przeżyła prawdziwe inferno. Według japońskich szacunków podczas tego nalotu zginęła porównywalna liczba osób co w zbombardowanej kilka miesięcy później Hiroszimie!

Sytuacja Japońskich miast była również tragiczna. Wskutek nalotów ok. 2,5 miliona mieszkań uległo całkowitemu zniszczeniu, a 9 milionów osób pozostawało bez dachu nad głową. Ocenia się że w wyniku Amerykańskich bombardowań zniszczeniu uległo mniej więcej 50% zurbanizowanej powierzchni największych miast. Amerykańskie bombowce zniszczyły razem ok. 461 km2 zabudowy miejskiej. Najbardziej wymownym przykładem destrukcyjnej siły nalotów jest praktyczne unicestwienie małego Japońskiego miasta Toyama, które w nalocie 1 sierpnia 1945 r. zostało zniszczone w 99,5%! Również największe japońskie miasta mocno ucierpiały. Yokohama utraciła 58% zabudowanego obszaru, Kobe – 56%, Kawasaki – 50% Osaka – 35%, a Tokio – 40%. Poważnemu zniszczeniu uległo także wiele innych największych miast: min. Nagaoka, Kofu, Hitachi, Gifu, Takahatsu.

Ogółem na liście amerykańskich celów znalazło się 66 japońskich miast. Amerykańskie bombowce zrzuciły razem 169,676 bomb w tym 105,486 bomb zapalających, które czyniły wyjątkowe spustoszenie wśród lekkiej drewnianej zabudowy japońskich miast. Japońskie służby ratunkowe i straż pożarna wobec morza płomieni było całkowicie bezradne. Amerykańskie bombowce B-29 wykonały 31,387 lotów bojowych z czego ponad połowa skierowana była przeciwko japońskim miastom. Japończykom udało się strącić jedynie 147 samoloty, znacznie więcej amerykanie utracili z tzw. przyczyn niebojowych - bo aż 267 bombowców. Daje to dosyć przekonywujący obraz kiepskiego przygotowania Japończyków do obrony własnej przestrzeni powietrznej pomimo podniosłych czy też nawet buńczucznych zapowiedzi japońskich militarystów. Już pod sam koniec wojny, japońskie deklaracje były momentami naprawdę totalnie "odjechane". Można się zastanawiać czy normalną sytuacją były zapewnienia skierowane do Cesarza, że w momencie ostatecznej bitwy niebo nad Nipponem pokryje się setkami spadających alianckich samolotów, podczas gdy codziennie te setki bombowców obracały w perzynę kolejne miasta... W rzeczywistości Japonia nie miała czym bronić się przed „amerykańską powietrzną nawałnicą”, która w dużym stopniu przyczyniła się do załamania japońskiej gospodarki i zniszczenia infrastruktury nie tylko w miastach ale również na prowincji. Po zakończeniu działań wojennych Japończycy określali już swoje miasta mianem „yaki-nohara” (spalona ziemia).

Dodatkowo wiele głównych japońskich miast, które znalazły się na „celowniku” amerykańskich sił powietrznych było także bardzo ważnymi portami, mającymi dla wyspiarskiej Japonii kluczowe znaczenie (np. Yokohama) – utrata cennych urządzeń i instalacji portowych była kolejnym ciosem dla zniszczonej japońskiej gospodarki, która w ogromnym stopniu uzależniona była od transportu morskiego. Chociaż pod koniec wojny nie miało to już większego znaczenia, gdyż do japońskich portów nie dopływał już praktycznie żaden statek... Wystarczy spojrzeć na straty Japońskiej Floty Handlowej, która straciła ponad 8 milionów ton tonażu (!), z czego ok. 60% zatopiły amerykańskie okręty podwodne.

Pod koniec 1945 roku wiele dużych miast nie nadawało się już do zamieszkania. Ciągłe zagrożenie bombardowaniami spowodowało masowy exodus ludności z miast na bezpieczniejsze tereny wiejskie, gdzie zagrożenie bombami było mniejsze a możliwości przeżycia znacznie większe. Ważkim powodem migracji była także utrata pracy i dochodu a nieraz całego majątku. Populacja japońskiej stolicy – Tokio zmniejszyła się z siedmiu milionów w 1940 roku do niecałych trzech milionów pod koniec wojny. Podobnie było z innymi dużymi miastami, gdzie nastąpiły równie duże spadki – ludność Osaki zmniejszyła się z trzech milionów do jednego miliona. Ten sam los spotkał m.in. Yokohamę, Nagoye i Kobe. Masowy odpływ ludności na wieś który objął ok. 8,5 miliona mieszkańców kraju spowodował także wzrost absencji pracy w zakładach, które były jeszcze w stanie kontynuować produkcję. Ocenia się że m.in. w wyniku ucieczki ludności produkcja w zakładach przemysłowych, które nie ucierpiały w bombardowaniach spadła prawie o połowę - do 54% produkcji z 1944 r., a zakładach które ucierpiały wskutek amerykańskich nalotów - aż do 27%. Masowa ucieczka na wieś w dalszej perspektywie stawiała pod dużym znakiem możliwość szybkiej odbudowy japońskich miast i nie pozwalał patrzeć z optymizmem na przyszłość japońskiego przemysłu.

Naloty Amerykanów spowodowały w sumie utratę ok. 25% budynków, oprócz tego Japończycy stracili kilkadziesiąt tysięcy baryłek niezwykle cennej ropy naftowej, bez której Cesarska Flota i Armia nie były w stanie funkcjonować, nie mówiąc już o jakiejkolwiek możliwości stawiania dalszego oporu, a także wiele tysięcy ton żywności i m2 tkanin. Sparaliżowana została komunikacja a kursujące jeszcze pociągi były ciągle narażone na ataki amerykańskiego lotnictwa.

W 1945 roku ilość czynnych zakładów przemysłowych w Japonii wynosił tylko ok. 40% poziomu przedwojennego, a ok. dwa miliona pracowników pozostawało bez pracy. Była to dziwna sytuacja – z jednej bowiem strony wielu mieszkańców po prostu porzuciła miejsca pracy w obawie przed utratą zdrowia lub życia, w innych regionach natomiast zrujnowane zakłady nie były w stanie zatrudniać pracowników. Również indeks produkcji przemysłowej spadł z 100% w latach 1935-1937 do ok. 8,7% w 1945 roku. Wiele dużych fabryk – zwłaszcza w głównych miastach legło w gruzach, a te które przetrwały ledwo wiązały koniec z końcem, wypłacając minimalne wynagrodzenia swoim pracownikom. Produkcja w górnictwie i przemyśle maszynowym spadła o 50%, w przemysłach przetwórczym, stalowym, chemicznym nawet o 3/4! Przestał istnieć przemysł lotniczy i osiągający kiedyś dobre wyniki przemysł włókienniczy. Dodatkowy wpływ na stan gospodarki bezpośrednio po wojnie miała także wzmożona militaryzacja kraju w latach 1937-1945 kiedy to coraz więcej środków było przeznaczanych na wydatki wojenne zamiast na budowę infrastruktury, rozbudowę szkolnictwa, szpitali i innych budynków użyteczności publicznej. Były to niejako ukryte koszty wojny, które z całą mocą ujawniły się po kapitulacji jeszcze bardziej pogłębiając bieżące problemy kraju.

Jeszcze gorzej wyglądała sprawa z japońskimi „małymi i średnimi przedsiębiorstwami”. Grom dóbr czy też półproduktów wytwarzanych dla większych odbiorców produkowanych było w małych przy-domowych zakładach, które pod wpływem napalmu i bomb dosłownie zamieniały się w popiół. Jednakże główną rolę w gospodarce wojennej odgrywały potężne koncerny – zaibatsu, wokół których koncentrował się niemalże cały przemysł ciężki i wojenny, a które japońscy planiści - aby zapobiec ograniczeniu produkcji wojennej wskutek nalotów - „rozproszyli” w wielu małych zakładach. Pod koniec wojny Japonia nie posiadała również ropy oraz innych cennych surowców, które potrzebne były do odbudowy gospodarczej, m.in.: rudy żelaza, boksytów, cementu, drewna, gumy.

Zaibatsu – potężne grupy bankowo-przemysłowe (nazywane też "klikami finansowymi") kontrolowane zazwyczaj przez jedną rodzinę. Dodatkowo zaibatsu charakteryzowały się potężną siecią powiazań z politykami, partiami politycznymi czy też Armią i Marynarką. Od czasów rewolucji Meiji odgrywały ważną rolę w japońskiej gospodarce. Do najpotężniejszych zaibatsu należała tzw. "wielka czwórka": Mitsubishi, Mitsui, Sumitomo i Yasuda. Uważa się, że polityka i powiązania niektóych zaibatsu wydatnie przyczyniła się do militarnej i politycznej ekspansji w Azji.

Co ważniejsze, poza utratą wszystkich „zdobyczy wojennych” Japonia utraciła także kontrolę nad swoimi zamorskimi koloniami: Koreą, Tajwanem, oraz okupowanymi terytoriami Chińskimi, wyspami Riukiu (Okinawa), Sachalinem i Kurylami. Dumne imperium zajmujące u szczytu swojej potęgi prawie 1/7 powierzchni globu skurczyło się do rodzimych terytoriów skupionych wokół czterech głównych wysp Archipelagu Japońskiego. Trzeba pamiętać, że kolonie przez wiele lat były nie tylko źródłem niezbędnych dla gospodarki surowców naturalnych i żywności ale także źródłem taniej siły roboczej i niezwykle cennym obszarem inwestycyjnym dla japońskiego przemysłu (np. Mandżukuo). Kolonie stanowiły także teren dla ciągle rozrastającej się japońskiej populacji, ich utrata była więc potężnym ciosem dla Japonii. Własne zasoby natomiast potrzebne do przetrwania kraju, były minimalne. Jak podaje Matsuoka Jin – Japonia ogółem utraciła podczas wojny ¼ majątku narodowego.

Sytuację pogarszały jeszcze problemy w rolnictwie przed którym stało niezwykle trudne zadanie zapewnienia wyżywienia dla ok. 70 milionów Japończyków. Na zrujnowaną gospodarkę nałożyły się jeszcze słabe zbiory ryżu w 1945 roku, które spadły do 60% zbiorów przedwojennych. Problem wyżywienia był także potęgowany przez powracających z frontu żołnierzy i personel pomocniczy. Bezpośrednio po zakończeniu działań wojennych na wsi brakowało rąk do pracy w rolnictwie, a naturalne ukształtowanie terenu Japonii (Japonia w większości pokryta jest górzystym terenem) ograniczało ilość ziemi mogącej zostać przeznaczonej na jej uprawę. Dodatkowo stan ziemi podczas wojny został poważnie zaniedbany – duże ilości ziemi leżały odłogiem. Na niekorzystną sytuację dodatkowo nakładała się przestarzała, można powiedzieć w dalszym ciągu feudalna struktura w rolnictwie, brak nowoczesnych technologii, niska wydajność a pod koniec wojny brak wykwalifikowanych pracowników (pod koniec wojny zatrudniano tysiące studentów i uczniów gimnazjalnych). Można jeszcze dodać, że w 1945 roku wiele importowanych przed wojną produktów było już poza zasięgiem Nipponu. Przykładowo w 1945 roku import trzody chlewnej spadł o 89%; bawełny i wełny – 91%, olejów i tłuszczy – 92% a cukru – praktycznie 100%!

Nad japońskim społeczeństwem wisiała prawdziwa groźba masowego głodu i gdyby nie pomoc rządu USA (o czym mowa będzie dalej) sytuacja ludności byłaby katastrofalna. Jak podaje Gary D. Allison w książce „Japan's Postwar History” pod koniec wojny posiłek przeciętnego mieszkańca Japonii wynosił jedynie ok 1,700 kalorii z czego 80% stanowił ryż i inne zboża. Po przegranej wojnie problem ten jeszcze się nasilił a problem zdobycia żywności stał się „numerem jeden” w budżecie japońskich rodzin. Rozwinął się czarny rynek, wzrastał handel wymienny – za żywność można było kupić niemalże wszystko. Sytuacja była więc dramatyczna, dodatkowo fatalne warunki mieszkaniowe jeszcze bardziej potęgowały tragiczną sytuację ludności – spora część mieszkańców na terenie zrujnowanych miast przebywała w wybudowanych własnoręcznie barakach i szałasach.

Podsumowując, japońskie społeczeństwo zostało zdane na łaskę „okupantów” - Amerykanów. Odizolowana, odcięta od dostaw, upokorzona Japonia mogła liczyć tylko na pomoc jeszcze niedawno tak znienawidzonych wrogów. Budziło to nie tylko obawy wśród mieszkańców, którym przez lata propaganda wpajała niesamowite rzeczy o „zachodnich barbarzyńcach” ale stwarzało także zrozumiałe poczucie strachu odczuwane przez miliony ludzi. Z drugiej jednak strony zakończenie wojny zostało przyjęte przez wiele osób jako wybawienie, poddanie się Cesarstwa oznaczało bowiem koniec długiego koszmaru ludności cywilnej.

Informacje o artykule

Autor: Tomasz Kajzerek
Data dodania artykułu: 01.10.2011
Data modyfikacji artykułu: 25.04.2021
Prawa autorskie »

Podziel się ze znajomymi
Komentarze

wstecz

Ta strona internetowa używa plików cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików w przeglądarce to zgadzasz się na ich użycie. Więcej informacji w naszej polityce cookies. zamknij