Historia

Japońsko-meksykańskie plany cesarza Wilhelma, cz. 2



Istotny wpływ na stosunki japońsko - amerykańskie w owym okresie miała sprawa zakazu nabywania przez cudzoziemców nieruchomości w Kalifornii. Rząd tokijski zareagował notą protestacyjną. Wprawiła ona szefostwo US Navy w stan drżączki. Przerzucono poważne siły morskie na Filipiny, wzmocniono obronę Panamy, pozostałą zaś flotę skoncentrowano na Hawajach. Według sztabowców floty były to bowiem obiekty, które najprawdopodobniej mogły się stać celem ataku Japończyków.

Próbujący załagodzić sytuację prezydent Wilson, zdenerwowany tymi posunięciami, rozwiązał sztab, jednakże posunięcia wojskowe ujawniono. Kraj ogarnęła niemal pewność japońskiej inwazji. Tymczasem Waszyngton postanowił uznać Huertę, co uspokoiłoby sytuację w Meksyku jednocześnie zmniejszając prawdopodobieństwo inwazji japońskiej na Stany Zjednoczone. Niestety, Wilson cofną decyzję, jednocześnie odblokowując dostawy broni dla Carranzy. Także od azteckiego prezydenta odwrócili się Anglicy, którym zależało na zniesieniu opłat na Kanale Panamskim dla Floty Jego Królewskiej Mości. Londynowi dzięki powyższemu udało się uzyskać w tej mierze poparcie Wilsona, który docenił gest synów Albionu. Jednocześnie zaś złoża ropy Brytyjczycy zabezpieczyli dzięki stałemu opłacaniu jednego z kacyków - generałów dysponujących własnymi praktycznie wojskami. Tą sytuację Huerty wykorzystali Niemcy, którzy dostarczyli mu potężne ładunki uzbrojenia. Amerykanie natomiast wprowadzili na wody meksykańskie flotę. Rezultatem tego napięcia był incydent w Veracruz, podczas którego zginęli zarówno Meksykanie, jak i Amerykanie. Carranza dzięki amerykańskiemu wsparciu opanował stolicę, Huerta zaś zbiegł. Tymczasem 28 lipca 1914 roku wybuchła I wojna światowa.

carranza.jpg

Venustiano Carranza
Zdjęcie z http://www.uncg.edu/rom/courses/lachesak/107/mexrev.htm

Należy przyznać, że Japonia, jak na sojusznika Wielkiej Brytanii przystało, niecały miesiąc później stanęła po stronie ententy wypowiadając wojnę Niemcom. Wprawdzie na początku Londyn nie przewidywał, by Japonia musiała odgrywać jakąkolwiek ważniejszą rolę w konflikcie, jednakże zaangażowanie Niemiec na Dalekim Wschodzie wymusiło potrzebę mocniejszego wejścia Cesarstwa. Zaraz po rozpoczęciu wojny, 6 sierpnia Chiny ogłosiły neutralność zwracając się jednocześnie do obydwu stron, by nie prowadziły działań na ich terenie. Tyle, że właśnie na terenie Chin mocarstwa posiadały własne enklawy, które praktycznie były niezależne od jurysdykcji Pekinu. Takie tereny posiadali także Niemcy i właśnie tam uderzyli Japończycy poszerzając co nieco sferę swoich działań. Wkrótce wojska Kraju Kwitnącej Wiśni zajęły, znajdujący się wcześniej w niemieckim władaniu, Szantung, wyspy w Archipelagu Marshalla, na Karolinach, Truk oraz inne chińskie rejony. Pekińskiemu rządowi sugerowano zgodę na praktyczne uznanie podległości Chin wobec Japonii. Jedną z form nacisku była słynna nota 21 żądań ogłoszona 18 stycznia 1915 roku. Miały one charakter także skierowany przeciwko państwom dominującym wcześniej w Chinach, jednakże mocarstwa zajęte wojną nie miały możliwości odpowiedniej reakcji. Pekin uznał większość tych żądań 25 maja i chociaż znaczna część z nich została potem ograniczona w wyniku międzynarodowych umów, to umocnienie się Kraju Kwitnącej Wiśni stało się faktem.

Japończycy szybko osiągnęli swoje cele skupiając się w kolejnej fazie działań wyłącznie na umacnianiu swoich wpływów w Azji. Japonia była bierna, ale właśnie ta bierność stanowiła o jej wartości. Dawała ona bowiem nadzieję obydwu blokom, że da się ją przekonać do wzięcia udziału w poważnej wojnie właśnie po jego stronie. Sojusz brytyjsko - japoński wprawdzie nakazywał Cesarstwu wspierać ententę, co też Tokio czyniło, jednakże każdy dyplomata wiedział, ze podczas działań wojennych nie takie pakty były łamane. Tymczasem z punktu widzenia Niemiec wejście do wojny Japonii po ich stronie miałoby niebagatelne znaczenie. Po pierwsze, szachowało Rosję od wschodu, a cesarz Wilhelm przypuszczał, że naciskany z obydwu stron kuzyn Nikki wypowie sojusz z Francją oraz Wielką Brytanią, zawrze pokój z Niemcami, może zaś nawet stanie po ich stronie. Drugą zaś sprawą było blokowanie USA, których przemysł wspomagał Anglików i Francuzów. Jeżeli Japonia stanęłaby po stronie Niemiec, dodatkowo w sojuszu z Meksykiem, to USA zamiast ładować fundusze w zbrojenie i kredyty dla ententy musiałyby skupić się na obronie własnych granic. Dyplomacja cesarska Niemiec miała więc o co grać, a Żółte niebezpieczeństwo w oczach kajzera przemieniło się w Prusaków wschodu.

Człowiekiem, który otrzymał zadanie doprowadzenia do tej sytuacji był admirał von Hinze znający doskonale Meksyk, Rosję oraz Stany Zjednoczone. Był przyjacielem Ludendorffa, eks-adiutantem cara, osobnikiem inteligentnym, odważnym, kulturalnym. Nosił się niby angielski gentleman, jednocześnie był zaś uosobieniem pangermanizmu. Właśnie jemu powierzono misję przeciągnięcia Japonii na stronę Niemiec, dokonać zaś tego miał w Pekinie, który pełnił rolę neutralnego poletka dyskusyjne dla wrogów nie mogących się spotykać na innym gruncie. Von Hinze raz już zdrowo namotał w sprawach amerykańsko - meksykańsko - japońskich. Otóż po incydencie w Veracruz złożył ówczesnemu prezydentowi Meksyku Huercie propozycję odcięcia dostaw ropy dla okrętów brytyjskich jeżeli wybuchłaby wojna.

Mniej więcej w tym samym czasie nieuznawany przez Waszyngton Huerta poprosił Tokio o reprezentowanie go przed rządem USA i prezydentem Wilsonem. Japonia odmówiła, jednakże pogłoski o bliskim sojuszu Cesarstwa Japońskiego z Meksykiem wspieranym przez Niemcy mocno się nasiliły. Von Hinze planował powrócić do owych zamierzeń nadając im realny kształt sojuszu. Paul von Hinze przybył ostatecznie 9 stycznia drugiego roku wojny do Szanghaju, a potem przedstawił w Pekinie swoje papiery uwierzytelniające, jako poseł kajzera Wilhelma. Wielokrotnie spotykał się z dyplomatami japońskimi przedstawiając im walory sojuszu z Niemcami. Także w wywiadzie dla Asashi Shimbun oświadczył, że Niemcy zgodziłyby się na utrzymanie japońskich zdobyczy w Chinach i na Pacyfiku, zapewniając Cesarstwu daleko idącą swobodę w jego poczynaniach azjatyckich oraz udzielając kredytów. Podobne dyskusje toczyły się w drugiej neutralnej stolicy, tym razem w Europie, Sztokholmie. Politycy Niemiec, Austrii, Turcji odwiedzali przedstawiciela Japonii nakłaniając go do zmiany sojuszy. Póki co jednak, wszystkie te namowy nie przynosiły rezultatu.

Tymczasem w Meksyku Carranza wcale nie chciał ulegać wpływom Waszyngtonu, więc zaczęto szukać innego wodza, który mógłby być ręką Wilsona w Meksyku. Chwilowo ciepło spojrzano na Pancho Villę, który właśnie osiągnął szczyty władzy. Trzeba przyznać, że meksykańskiego generała próbowali wysondować także Japończycy. Specjalny poseł odwiedził Pancho Villę w grudniu 1914 roku sondując go, cóż uczyniłby na wypadek wojny amerykańsko - japońskiej. Według tego, co sam Pancho Villa opowiadał potem jankeskiemu dowódcy wojsk pogranicza generałowi Hughowi Scottowi, odpowiedź Meksykanina była jednoznaczna, że będzie wiernym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych.

jap_tokiwa.jpg

Tokiwa, japoński pancernik klasy Asama
Zdjęcie z http://navalhistory.flixco.info/H/208694/8330/a0.htm

Kolejne wydarzenie, które sprawiło, ze Ameryka trzęsła się od plotek o wojnie z Japonią, miało miejsce w kwietniu drugiego roku wojny. Japoński pancernik Asama osiadł na mieliźnie, tyle, że w Zatoce Żółwiowej, czyli przy meksykańskiej części Półwyspu Kalifornijskiego. Czy to była prawda: pytała prasa? Bowiem nawet jeżeli tak, to co w okolicach pancernika robią pozostałe jednostki japońskie, które niezwykle nieudolnie usiłują zdjąć pancernik z mielizny. Przypomniano od razu wszystkie plotki o sojuszu japońsko -meksykańskim, o gromadzonej Armii Cesarskiej w Meksyku, o dziwnych skośnookich rybakach, którzy niby to usiłują coś złowić u wybrzeża Stanów Zjednoczonych, naprawdę zaś sprawdzają dane kartograficzne. Czyli desant. Nawet by się zgadzało, ponieważ, według nie potwierdzonych, jednak strasznie rozdmuchiwanych przez prasę plotek, Japończycy udzielali Meksykanom wielkich kredytów na zakup broni. Do walki z wyimaginowanym wrogiem włączyła się nawet kinematografia. W koncernie filmowo - prasowym germanofila Williama Randolpha Hearsta powstał film o roboczym tytule Patria. Główną rolę odgrywała w nim słynna ze swojej fryzury Irene Castle. Film, według różnych wersji, miał od 10 do 15-u odcinków. Poświęcony był cnotliwej Amerykance, która została zmuszona do walki z łajdackimi Japończykami, których uosobieniem był okrutny samuraj pełniący rolę szefa cesarskiego wywiadu. Terenem starć była Kalifornia, którą właśnie wojska cesarskie zajmowały. Ponoć wymowa filmu była tak antyjapońska i antymeksykańska, że w jego produkcje wtrącił się sam prezydent Wilson, który wymógł wprowadzenie pewnych zmian. Proniemieckiej prasie, która niekiedy wręcz wypowiadała się głosem niemieckich ekspertów np. prof. Ludwika Steina, i kołom biznesowym było na rękę utrzymywanie przekonania w Ameryce o zagrożeniu inwazją japońską, jako formą ograniczania wsparcia ententy.

Swoje robiła także prasa niemiecka i dyplomacja. Szanghaj był placówką von Hinzego, Sztokholm od 1916 roku Hugona Stinnesa, którzy stawali na głowie starając się przekonać japońskich ambasadorów do Niemiec. Przedstawiciel Ameryki w Berlinie ambasador Gerard był non stop przestrzegany przez kajzerowskich oficjeli o tym, że Japonia szykuje wojska do rozprawy ze Stanami. Natomiast w Waszyngtonie działał attache prasowy baron von Shoen, notabene, wcześniej na placówce tokijskiej. Oświadczył on oficjalnie, że antyamerykańska nienawiść Japończyków, połączona z promeksykańskimi sympatiami, czyni wojnę Cesarstwa z USA nieuniknioną. Prezydent Wilson uznał go za persona non grata. Berlin zastąpił von Shoena doktorem Fuehrem. Także ten dyplomata wcześniej przebywał w Tokio, natomiast po przeniesieniu do Stanów działał mniej otwarcie, lecz skuteczniej, na rzecz pogorszenia stosunków japońsko - amerykańskich, niż jego poprzednik.

Japonia oficjalnie zaprzeczała plotkom, informowała o próbach wywierania na nią nacisku, jednakże, nie była niezadowolona z niejasnej sytuacji, wykorzystując ją arcyzgrabnie. Było oczywiste, że im silniejsze będą plotki o możliwości przejścia Japonii do obozu Niemiec, tym większą wartość przedstawia sobą dla ententy. Toteż poza ogólnymi gestami Tokio nie śpieszyło się z przekonywaniem Brytyjczyków i Francuzów o swojej lojalności, wiedząc, że z każdą pogłoską ich wartość na dyplomatycznym rynku rośnie. Właśnie tą budowaną takim działaniem pozycję rząd cesarski pragnął skonsumować pod postacią klepnięcia przez mocarstwa japońskich zdobyczy w Chinach. Tylko pytanie, Japończycy tylko grali na zwyżkę swojej ceny jako sojusznika, czy też naprawdę rozważali sojusz z Niemcami? Niektórzy politycy byli przekonani o tym drugim. Wspominali o takiej możliwości amerykański ambasador Gerard z Berlina i brytyjski ambasador sir Cecil Spring-Rice z Waszyngtonu.

Jednakże tym, co czyniło w oczach społeczeństwa amerykańskiego oraz polityków konflikt amerykańsko - japoński najbardziej prawdopodobnym były związki Kraju Kwitnącej Wiśni z Meksykiem, a Meksyk przypominał wtedy Italię okresu Odrodzenia. Niestety, nie pod względem poziomu sztuki, lecz ilości szalejących po kraju generałów, kondotierów, wojsk prywatnych oraz pseudopaństwowych. Wojna wszystkich ze wszystkimi toczyła się na całego. Bliski przyjaciel Ameryki Pancho Villa stał się wrogiem po tym jak 10 stycznia 1916 roku oddział jego armii zaatakował pociąg. Polegli, poza jednym, jadący składem amerykańscy technicy kolejowi. Niemniej, mimo wściekłości społeczeństwa prezydent Wilson oraz sekretarz stanu, cierpliwy i przewidujący Robert Lansing byli ostrożni. Wszelkie walki w Meksyku, jeżeli wmieszałyby się w to Stany, byłyby na rękę tylko Niemcom, którzy rzeczywiście hojną ręką wspierali rozmaitych meksykańskich generałów.

Wcześniejszy pupil Wilsona Pancho Villa stał się obecnie ich ulubieńcem i to właśnie jemu kajzerowski rząd starał się udzielać pomocy i zachęcać do jak największego absorbowania uwagi Stanów. Zresztą, także Japonia była posądzania o pomoc Villi. Wreszcie 9 marca Villa uderzył wprost na Amerykę atakując miasteczko Columbus w stanie Nowy Meksyk. Kilkuset jeźdźców zabijało, paliło i plądrowało sklepy nadgranicznego miasteczka, ażeby później wycofać się za granicę. Wilson musiał na to odpowiedzieć. Nominalny prezydent Carranza wyraził niechętną zgodę na wkroczenie amerykańskich oddziałów do Meksyku dla schwytania Villi i odtąd 6600 żołnierzy generała Pershinga próbowało złapać sprytnego watażkę. Tyle, że Villa ciągle przebywał na wolności, zaś armia amerykańska kilka razy omal nie pobiła się z wojskami Carranzy, nie mówić już o nienawiści, którą budziła u wielu Meksykanów. Szczęśliwi z udanej intrygi Niemcy opłacali wszystkie strony w Meksyku, byleby tylko wystąpiły przeciwko Amerykanom. Doszło do drobnych starć, które szybko jednak mogły się przekształcić w normalne starcie pomiędzy państwami, bowiem dawniej proamerykański Carranza coraz chętniej dawał posłuch posłom niemieckim. Meksyk powoli dystansował się od Stanów.

Także Japonia nie pozostawała daleko za kajzerowskimi Niemcami. Kłuły Amerykanów w oczy uczty wyprawiane dla dostojników meksykańskich przez japońskiego posła, którego z kolei zapraszali miejscowi dygnitarze. Jeszcze większym sygnałem zbliżenia obydwu państw była wizyta w Japonii meksykańskiego majora Carpio, który otrzymał misję nabycia uzbrojenia. Japonia miała zobowiązania wobec ententy dotyczące niesprzedawania broni żadnemu krajowi poza Aliantami. Niemniej, meksykański major kupił nie tylko broń, ale nawet fabrykę oraz zaangażował grupę japońskich inżynierów niezbędnych do jej uruchomienia. Tymczasem amerykańska dyplomacja próbowała z jednej strony działać na obszarze polityki japońsko - meksykańskiej wyciszając nastroje, z drugiej zaś usiłowała zachęcić strony walczące do jakiejś ugody. Póki co z dość mizernym skutkiem. Meksyk dalej wrzał, Japonia pozostawała niepewna, europejskie kraje nie chciały rozejmu, natomiast Niemcy szykowały się do wprowadzenia nieograniczonej wojny podwodnej.

yamamoto.jpg

Yamamoto Gonnohyoe (Gombei), admirał, minister marynarki (1898-1906), premier (1913-14, 1923-24)
Zdjęcie z http://navalhistory.flixco.info/H/208694/8330/a0.htm

Taką sytuację zastała wiadomość o objęciu przez Arthura Zimmermanna szefa niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nowy szef dyplomacji nie był szlachcicem, co dawało Amerykanom nadzieję, że człowiek z ludu prędzej zrozumie potrzebę utworzenia jakiegoś ładu niż butni pruscy junkrzy. Nie rozumieli oni, że Zimmermann, choć pochodził z nizin, całkowicie popiera poglądy pangermańskie, przy tym był nieco fantastą, wierzącym np. w powstanie obywateli amerykańskich pochodzenia niemieckiego przeciwko Waszyngtonowi. Wojna podwodna nieograniczona stanowiła dla niego rzecz do zaakceptowania, mimo, że mogła narazić Niemcy na konflikt ze Stanami. Był to jeszcze jeden powód, ażeby jak najszybciej porozumieć się z Meksykiem oraz Japonią. Rezultatem tych działań był słynny list nr 158 skierowany do ambasadora hrabiego von Berstorffa oraz posła w Meksyku Eckharda:

"ŚCIŚLE TAJNE. DO WYŁĄCZNEJ WIADOMOŚCI JEGO EKSCELENCJI ORAZ CELEM DOSTARCZENIA CESARSKIEMU POSŁOWI BEZPIECZNĄ DROGĄ PRZEKAZU.

ZAMIERZAMY ROZPOCZĄĆ NIEOGRANICZONĄ WOJNĘ PODMORSKĄ PIERWSZEGO LUTEGO. POMIMO TO BĘDZIEMY USIŁOWALI UTRZYMAĆ STANY ZJEDNOCZONE W NEUTRALNOŚCI. W PRZYPADKU GDYBY TO SIĘ NIE POWIODŁO, PROPONUJEMY MEKSYKOWI SOJUSZ NA NASTĘPUJĄCEJ PODSTAWIE: WSPÓLNE PROWADZENIE WOJNY, WSPÓLNE ZAWARCIE POKOJU, HOJNE WSPARCIE FINANSOWE ORAZ ZGODA Z NASZEJ STRONY, BY MEKSYK ODZYSKAŁ NA POWRÓT WCZEŚNIEJ UTRACONE TERENY W TEKSASIE, NOWYM MEKSYKU, ARIZONIE. USTALENIE SZCZEGÓŁÓW POZOSTAWIA SIĘ WASZEJ WIELMOŻNOŚCI. PROSZĘ ŚCISLE TAJNIE PRZEKAZAĆ POWYŻSZE PREZYDENTOWI [MEKSYKU], GDY TYLKO WYBUCH WOJNY ZE STANAMI ZJEDNOCZONYMI STANIE SIĘ PEWNY I ZASUGEROWAĆ, BY ZE SWEJ STRONY ZAPROSIŁ JAPONIĘ DO NATYCHMIASTOWEGO PRZYŁĄCZENIA SIĘ, A RÓWNOCZESNIE POŚREDNICZYŁ POMIĘDZY JAPONIĄ A NAMI. PROSZĘ ZWRÓCIĆ UWAGĘ PREZYDENTA NA FAKT, ŻE UŻYCIE NASZYCH OKRĘTÓW PODWODNYCH BEZ JAKICHKOLWIEK OGRANICZEŃ DAJE OBECNIE PERSPEKTYWY ZMUSZENIA ANGLII DO POKOJU PO KILKU MIESIĄCACH. POTWIERDZIĆ ODBIÓR. ZIMMERMANN."


Właśnie ten list został odczytany przez Room 40, potem zaś, przekazany prezydentowi Wilsonowi stał się kroplą, która przepełniła kielich. Ameryka weszła do wojny, Meksyk nie uderzył na Stany Zjednoczone, a Japonia nie zmieniła stron. Natomiast: czy planowała to zrobić? Raczej wątpliwe, jednakże trudno będzie to kiedykolwiek stwierdzić z całkowitą pewnością.

Informacje o artykule

Autor: Kelly
Data dodania artykułu: 11.09.2006
Data modyfikacji artykułu: 26.04.2021
Prawa autorskie »

Podziel się ze znajomymi
Komentarze

wstecz

Ta strona internetowa używa plików cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików w przeglądarce to zgadzasz się na ich użycie. Więcej informacji w naszej polityce cookies. zamknij