Inne

Wywiad z Magdaleną Tomaszewską-Bolałek



Marek Bochniarz: Jakie było Pani pierwsze spotkanie z japońską kulturą?

Magdalena Tomaszewska-Bolałek: Kiedy byłam dzieckiem, na Polonii 1 leciały japońskie filmy animowane. W domu miałam też różne bajki azjatyckie. Później było malarstwo impresjonistów i ekspresjonistów, którzy czerpali inspiracje ze sztuki japońskiej.

Skąd pomysł na książkę o japońskich słodyczach?

Uwielbiam słodycze, bez względu na kraj ich pochodzenia. Kilka lat temu szukałam jakiejś pozycji poświęconej japońskim łakociom w języku europejskim, ale niestety nic nie znalazłam. I tak naturalnie zrodził się pomysł na książkę.

Gdy dowiedziałem się o zapowiedzi wydania książki pomyślałem, że będzie to przede wszystkim książka z przepisami, a po zajrzeniu do środka okazało się, że stanowią one tylko jej część. Skąd decyzja, by tyle miejsce poświęcić kwestiach kulturowych?

Bardzo lubię gotować, ale nie miałam w planach napisania książki kucharskiej. Japońskie słodycze są w Europie prawie zupełnie nieznane. Wiele osób myśli, że to wąska grupa produktów. Pisząc o kulturze, obyczajach, legendach itd. mogłam pokazać, że wagashi to coś więcej niż kilka egzotycznych składników, z których robi się małe dzieła sztuki cukierniczej. W słodkiej paście z fasoli czy ryżowych ciasteczkach ukrywa się duch Japonii. Bez kontekstu kulturowego, symboliki to tylko łakocie. Zaś dzięki całej otoczce stają się one emanacją innej, fascynującej kultury.

Jakiego czytelnika miała Pani na uwadze, pisząc książkę o japońskich słodyczach?

To publikacja dla miłośników kuchni, nie tylko japońskiej, historii, kultury, pasjonatów gotowania, ale przede wszystkim dla wszystkich ciekawych świata i lubiących podróżować w nieznane.

Japońskie a zachodnie słodycze – czy są między nimi różnice? Mam tu na myśli nie tylko kwestię smaku, ale też sposób, w jaki funkcjonują w społeczeństwie?

W Europie czy USA słodycze przede wszystkim kojarzą się ze smakiem, i to najczęściej słodkim. W Japonii słowo to odnosi się głównie do pełnionej funkcji – dodatku jadanego między posiłkami lub przygotowywanego na specjalne okazje. Japońska definicja w żaden sposób nie ogranicza też smaku łakoci, ich formy czy sposobu przygotowania, przez co do „słodyczy” zalicza się w Kraju Kwitnącej Wiśni takie produkty jak owoce, orzechy, słone krakersy, a nawet grzyby.

Najpierw „Tradycje kulinarne Japonii”, a teraz „Japońskie słodycze” – czy planuje Pani napisać kolejną książkę w tej tematyce, czy powrócić do innych japonistycznych wątków, podjętych np. w „Zwierzętach zodiaku w kulturze Japonii”?

Mam już wstępnie opracowany plan dwóch kolejnych książek. Będą one poświęcone kulturze żywieniowej, ale tym razem planuję zabrać czytelników w podróż do różnych miejsc na świecie. Szukając materiałów do „Japońskich słodyczy” znalazłam tyle ciekawych tematów, że szkoda byłoby o nich nie napisać. W następnej kolejności będzie jakaś monografia poświęcona kuchni japońskiej, a potem chętnie wrócę do tematów kulturowych. Tak naprawdę codziennie znajduję coś ciekawego, o czym można byłoby napisać.

Bardzo dziękujemy za poświęcony czas.


Magdalena Tomaszewska-Bolałek: japonistka, dziennikarka, znawczyni kultur azjatyckich. Opracowuje i prowadzi warsztaty kulinarne. Pasję do gotowania łączy z badaniami kulturowymi. Od wielu lat współpracuje z Wydawnictwem Hanami, w którym wydała książki „Zwierzęta zodiaku w kulturze Japonii”, „Tradycje kulinarne Japonii” i „Japońskie słodycze”. Jej oryginalne przepisy można znaleźć na blogu Kuchniokracja (www.kuchniokracja.hanami.pl).

Informacje o artykule

Autor: Marek Bochniarz
Data dodania artykułu: 29.05.2013
Data modyfikacji artykułu: 03.04.2021
Prawa autorskie »

Podziel się ze znajomymi
Komentarze

wstecz

Ta strona internetowa używa plików cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików w przeglądarce to zgadzasz się na ich użycie. Więcej informacji w naszej polityce cookies. zamknij