Recenzje książek

Księżyc yakuzy. Wyznania córki gangstera



„Księżyc yakuzy. Wyznania córki gangstera” jest książką Shoko Tendo, w której pisarka zmaga się z traumatycznymi przejściami z młodości. Swój dramat autorka przedstawia w formie konfesyjnych wynurzeń dziewczyny szokująco naiwnej i infantylnej. Problemem z „Księżycem yakuzy” jest jednak to, że nie napisała go nastolatka, a… osoba dorosła (niestety, połączenie „dojrzałości” i „Shoko Tendo” jest niemożliwe i byłoby oksymoronem). Co gorsza – musimy się zmierzyć w tym auto-pisaniu z… estetyką kawaii (której na stronach autobiografii Kendo można uświadczyć w takiej dawce, że przy szybszym czytaniu udusimy się w oparach słodyczy). Czego jednak mężczyźni nie zrobią dla ślicznej, wytatuowanej kobiety, tak wzruszająco wychudzonej do wieszaka (czy też, według opinii innych seksownie szczupłej), która w dodatku jest córką japońskiego przestępcy? Oczywiście, że to, co większość facetów, których spotkała w swoim życiu Shoko. Praktycznie wszystko.

Czy „Księżyc yakuzy. Wyznania córki gangstera” to subtelny tytuł dla kawałka literatury pięknej? Pewnie mniej więcej tak, jak w przypadku wielu japońskich filmów erotycznych (dobre przykłady to „Aspirująca korepetytorka: Zszargana czysta biel” i „Poczuć się jak Bardotka”). Jeśli miałbym streścić za pomocą samych tytułów, o czym jest autobiografia Shoko Tendo, wymieniłbym: „Gdy embrion wychodzi na łowy”, „Kronikę brutalnie ukaranych kobiet”, „Cudzołożną żonę w chronicznej rui”, czy „Pokutę dla delikatnej skóry”.

Czytelnikom pozostaje tytułowej córce gangstera współczuć. Bo postać wykreowana Shoko Tendo (do dziś nie chcę uwierzyć w tożsamość autorki i bohaterki, to zbyt groteskowe) ewidentnie ma ze sobą problemy. Czytając jej wyznania miałem poczucie, że Shoko nie potrafi wyjaśnić motywacji siebie/swojej bohaterki. Staje się yanki (już przebrzmiały styl „zbuntowanej” młodzieży) – bo tak chce. Ulega kolejnym przypadkowym „kochankom”-dręczycielom z yakuzy (którzy spuszczają co i rusz na jej kruche ciało upierścienione pięści lub ciężkie przedmioty) – bo… samo tak wychodzi? Efekt jest dość kuriozalny – czytając „Księżyc yakuzy” można odnieść wrażenie, że jesteśmy psychologami, którzy dostali za zadanie przeczytać kawałek sfabrykowanej autobiografii kobiety z zaburzeniami i postawić jej diagnozę. Większość czytelników wynurzeń Shoko Tendo nie ma odpowiedniego wykształcenia, by się zmierzyć z zagadką bohaterki, więc lektura tej książki przypomina czytanie kart tarota przez laika. Czy kochanek numer dwa, gdy gwałci dziewczynę za pomocą całej gamy zabawek erotycznych, symbolizuje pomyślność, śmierć w rodzinie, czy kłopoty z bezsennością w najbliższej przyszłości (ktoś okradnie kurnik, nie będzie to lis i będziemy się zastanawiać po nocach, co się stało z kurami)?

Ile razy trzeba uderzyć po głowie małą Shoko, by ta się opamiętała i zaczęła zachowywać jak dorosła kobieta? Nieskończenie wiele, bo jej wyznania to zapis zachowania patologicznego, opierającej się na zapętlonym schemacie (przypominającym banalnie prosty algorytm):

  1. Shoko dostaje w skórę (lub zostaje zgwałcona, lub pobita i zgwałcona, lub pobita aż do otrzymania poważnych uszkodzeń ciała)
  2. Shoko czuje ból i zaczyna płakać – z tego, i ze swej bezradności
  3. Shoko nie wie, co ma zrobić (przecież taka drobna istotka nie może nic zrobić, prawda?) i ostatecznie nic nie robi
  4. Jeśli Shoko nic nie robi, to wraca do A po kolejną porcję masochistycznych przyjemności.

Jako czytelnik wybrałem autobiografię Shoko Tendo z kilku banalnych powodów. Okładka „Księżyca yakuzy” i podtytuł zasugerowały mi interesującą zawartość, której jednak … nie uświadczyłem. Przyszły mi do głowy te wszystkie zabawne filmy o żeńskich gangach wytwórni Toei, w których kobiety walczyły z mężczyznami i jakimś trafem udawało im się wygrać (czy serii jidai-geki „Szulerka Czerwona Peonia”), nie bez pewnej pomocy męskiego towarzystwa w postaci Kena Takakury czy innych umięśnionych obiektów westchnień żeńskiej części widowni. Shoko tym różni się od Reiko Ike czy Meiko Kaji (heroin z obrazów Toei), że brak jej woli walki. Jakiej woli? Bohaterka chyba nawet nie wyobraża sobie, że można się przeciwstawić swoim sadystycznym kochankom! Jej pochodzenie (tatuś to szef gangu) nie oznacza, że odziedziczyła wraz z krwią odpowiednie geny do tego, by nie ulegać i wziąć los we własne ręce. To, co dziedziczy Shoko po ojcu, to raczej brak wyobraźni (bliżej tego nie wyjaśnię tego, by nie zdradzić zbyt wiele z fabuły), a po matce zdolność do szybkich wzruszeń i zalewaniu się łzami, przez co sporej części lektury towarzyszą wręcz histeryczne uniesienia uczuć, groteskowych w swej sile i nagłości. W pejzażu tej książki nie spotykamy jednostki silnej i świadomej, lecz rozmytą płaczem, skuloną w kłębek mała dziewczynkę.

Według niektórych czytelników okładka „Wyznań córki gangstera” jest piękna, a ja bym się z tą opinią nie zgodził. Dla mnie to oszustwo - fotografia wytatuowanej dziewczyny ze środowiska po lekturze irytuje, bo ktoś nam złożył fałszywą obietnicę. Dodatkowo, spory format, grubość papieru i duża czcionka książki niezbyt subtelnie maskują, że Shoko aż tak wiele nie napisała tych wyznań. Zaskakujące? Po lekturze tych wypocin już niekoniecznie.

Niemniej autorka w posłowiu (takie rzeczy mają też posłowie?) prosi swych fanów o wsparcie. Bo dopiero zaczyna i chyba chce kontynuować tą grafomanię w kolejnych tomach. Po silnym finale „Księżyca yakuzy” (nie pytajcie) trudno mi sobie wyobrazić, co by mogła jeszcze napisać o swoim życiu, lecz… skoro może, to kiedy ciąg dalszy? Nie wiem, ale… Go, Shoko, go?

Shoko Tendo, Księżyc yakuzy. Wyznania córki gangstera (Yakuzana tsuki)
Z języka japońskiego przełożyła Anna Zalewska
Wydawnictwo Łyński Kamień
Warszawa, kwiecień 2009
192 strony

Informacje o artykule

Autor: Marek Bochniarz
Data dodania artykułu: 14.01.2012
Data modyfikacji artykułu: 21.04.2021
Prawa autorskie »

Podziel się ze znajomymi
Komentarze

wstecz

Ta strona internetowa używa plików cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików w przeglądarce to zgadzasz się na ich użycie. Więcej informacji w naszej polityce cookies. zamknij