Pomysł na napisanie tego tekstu pojawił się w mojej głowie już jakiś czas temu ale jego realizacja nastąpiła dopiero teraz Życie przyniosło jednak taki scenariusz, że nigdy bym nie pomyślał iż tytuł tego posta będzie miał dla mnie tak duże, niestety negatywne, znaczenie…
Nie będę ukrywał, że będzie to wpis bardzo osobisty i emocjonalny a jego zakończenie miało wyglądać zupełnie inaczej. Być może dzięki temu co napisze, chociaż jeden z czytelników zechce zrealizować swoje marzenie o podróży do Japonii (lub jakiekolwiek inne) jak najszybciej tylko się da i bez odkładania go na później.
Kiedy i skąd w ogóle pojawił się u mnie pomysł na wyjazd do Japonii? Na przełomie czerwca i lipca 2016 roku byłem akurat na etapie szukanie nowej pracy po zakończeniu współpracy z poprzednim pracodawcą oraz wcześniejszym rozwiązaniu pewnych problemów zdrowotnych. Surfując po Internecie zupełnie przypadkiem (nie pamiętam już skąd) trafiłem na blog podróżniczy „Świat według Rostków” na którym to Sandra i Rafał opisywali m.in. swoją podróż poślubną dookoła świata. Pomyślałem wtedy, że mamy teraz z żoną więcej czasu wolnego, mamy pewne oszczędności, nie byliśmy rok wcześniej na żadnej podróży poślubnej… no to chyba dobry moment, żeby zrealizować swoje marzenie o podróży do Japonii.
Nie zastanawiałem się długo i zacząłem szukać lotów do Japonii. Po kilku dniach znalazłem bilety w dobrej cenie, w dogodnym terminie oraz dodatkowo był to lot bezpośredni z naszego kraju. Kupiłem bilety dla mnie, dla żony oraz dla naszego kolegi Zbigniewa, który postanowił polecieć również z nami.
Wylot do Kraju Kwitnącej Wiśni był zaplanowany na połowę października, a mieliśmy dopiero lipiec, więc w kolejnych miesiącach na spokojnie udało się ustalić dokładny plan wyjazdu (to co chcemy zobaczyć) oraz zarezerwować noclegi. Jakie były nasze pierwsze wrażenia po przylocie do Japonii o tym napiszę innym razem.
Początkowo myślałem, że będzie to dla nas ten tylko 1 wymarzony wyjazd i przez długi czas nie uda się zrealizować kolejnego ale na szczęście byłem w błędzie. W kolejnym roku 2017 poleciałem do Japonii tylko z żoną, w 2018 dodatkowo ze znajomymi Marzeną i Tomkiem, w 2019 dodatkowo ze znajomymi Kasią, Danielem i Jędrzejem. Z tego co pamiętam zawsze powtarzałem przyjaciołom, że jeśli tylko mogą sobie pozwolić (głównie pod względem finansowym) na taki wyjazd to aby dłużej się nie zastanawiali bo drugiej takiej okazji mogą nie mieć.
Gdybyśmy przełożyli wyjazd na kolejne lata to szybko by nie doszło do jego zrealizowania. W 2020 roku okazało się, że moja żona jest w ciąży więc nie chcieliśmy (w ostatnich miesiącach przez rozwiązaniem) podróżować w tak dalekie zakątki świata. Córeczka Maja urodziła się natomiast w styczniu 2021. Podróż z bardzo małym dzieckiem do Japonii to moim zdaniem nie jest najlepszy pomysł bo będzie to męczące zarówno dla dziecka jak i nas samych. Oczywiście jest to jak najbardziej wykonalne ale przynajmniej w mojej opinii warto poczekać aż dziecko będzie miało kilka lat a z pewnością taki wyjazd będzie dla niego dużo bardziej ciekawy i atrakcyjny. Na całym świecie szalała już także pandemia COVID-19 a Japonia zamknęła się całkowicie na zagranicznych gości i dopiero kilka miesięcy temu wznowione zostały wizy turystyczne. Dodatkowo rok temu rozpoczęła się wojna na Ukrainie a przestrzeń powietrzna dla samolotów pasażerskich nad Rosją została zamknięta. Wojna, szalejąca inflacja, ceny ropy, niestabilne kursy walut, dłuższe trasy samolotów spowodowały, że ceny biletów lotniczych do Japonii znacząco wzrosły w porównaniu do poprzednich lat a same siatki połączeń dopiero są stopniowo przywracane.
Wszystko to sprawia, że jeśli odkładalibyśmy na później realizację naszego marzenia, to niestety jego realizacja w najlepszym przypadku zostałaby opóźniona o kilka lat przez czynniki na które nie mielibyśmy żadnego wpływu. Dodatkowo z całą pewnością byłby to większy koszt finansowy.
Na tym w zasadzie miałem zakończyć ten tekst ale tak jak wspomniałem na samym początku zakończenie będzie zupełnie inne niż jak sobie to myślałem… Nam udało się zrealizować marzenie dotyczące zobaczenia Japonii a kolejnym moim własnym marzeniem było zabrać tam już wkrótce moich rodziców – o czym oni sami nawet nie wiedzieli. Niestety życie czasem bywa bardzo okrutne i już nigdy, czego bym nie zrobił, nie uda mi się zrealizować tych planów. Kilkanaście dni temu wydarzyła się tragedia i zupełnie niespodziewanie i nagle zmarł mój ojciec. Czasu nie jestem w stanie cofnąć więc jedno z moich osobistych marzeń już na zawsze pozostanie tylko marzeniem… niespełnionym marzeniem.
Jeśli macie możliwość realizacji swoich planów czy marzeń to róbcie to – nie odkładajcie tego na później bo czasem później nie będzie już to możliwe. Wspomnień nikt Wam nie zabierze a ciężko pracując i gromadząc pieniądze nigdy nie jest pewne, że będziemy mieli czas w przyszłości aby te pieniądze wydać. Na sam koniec napiszę jeszcze raz „nie odkładaj realizacji marzeń na później”.