Trwa mecz blitzballu, gdy miasto Zanarkand zostaje zaatakowane przez potwora zwanego Sin. Oto gigantyczna, bezkształtna istota, która dokonuje destrukcji całej istniejącej rzeczywistości i wtrąca głównego bohatera, Tidusa, w czasoprzestrzenny wir. Nastaje ciemność – Tidus budzi się w nowym świecie, tysiąc lat po własnych narodzinach...
Ostatnio dzięki uprzejmości wydawnictwa Cenega miałyśmy okazję uzupełnić braki w znajomości kultowych tytułów i po raz pierwszy zagrać w „Final Fantasy X”. Z pewnych powodów jest to pozycja szczególna: pierwsza z odsłon legendarnej wręcz serii na platformy drugiej generacji, pierwsza, w której zastosowano dubbing zamiast charakterystycznych „dymków”, i jedna z dwóch części, która zdobyła rzeszę fanów na całym świecie. Dotąd nasza znajomość „Final Fantasy” ograniczała się wyłącznie do filmu „Advent Children” i dodatku do „Final Fantasy VII” - „Dirge of Cerberus”. Tak też, po trzynastu latach od premiery, zagrałyśmy w zremasterowaną wersję „Final Fantasy X”, która w Polsce ukazała się 21 marca 2014 roku jako „Final Fantasy X/X-2 HD Remaster”, w którym to pakiecie znalazła się z „Final Fantasy X-2” i dwoma dodatkami „Final Fantasy X. Eternal Calm” i „Final Fantasy X-2. Last Mission”.
Jedną z największych zalet gry jest rozgrywka. System Active Time Battle znany z jej poprzednich odsłon został zastąpiony nowym – Contidional Turn-Based Battle, co oznacza tyle, iż walki przebiegają w sposób turowy. Dzięki temu gracz ma możliwość dokładnego przemyślenia kolejnych posunięć – opracować strategię, wykorzystać w pełni umiejętności postaci i dostrzec słabości przeciwników. Co więcej, każda jednostka ma zagwarantowaną identyczną ilość ruchów i nie zostanie pominięta. Kolejną nowością jest opcja wymiany bohaterów podczas bitwy: można więc skorzystać ze zdolności wszystkich postaci podczas jednej potyczki. Tak też, jeśli poziom punktów życia naszych bohaterów staje się krytyczny, zamiast korzystać z zapasów „potionów”, zastępujemy któregoś z nich uzdrowicielką Yuną, pozostającą do tej pory poza planszą bitwy.
Gra w zasadzie jest filmem przerywanym walkami, co może być uznane tak za zaletę, jak i wadę, w zależności od oczekiwań gracza. Z jednej strony filmiki przybliżają nam wyjątkowo rozbudowaną fabułę, osobowości postaci oraz świat Spiry, z drugiej – długi czas ich trwania spowalnia rozgrywkę, a w niektórych momentach wręcz zniechęca. Niestety, to niezwykle barwne uniwersum poznajemy jedynie poprzez dialogi między bohaterami, bowiem wciąż musimy podążać za liniową fabułą i nie mamy możliwości eksplorowania lokacji. Znajdowanie zasobów nie jest trudne i zostało ograniczone do minimum, nie stanowi więc żadnej odskoczni od głównej rozgrywki, jednak od pewnego momentu gry umożliwiono nam odpoczynek przy meczach blitzballu, co oferuje kolejne godziny rozrywki.
W sumie otrzymujemy około 40 godzin samej gry, podczas której towarzyszymy Tidusowi w wyprawie do ruin Zanarkad wraz z drużyną bohaterów zorganizowaną wokół przyzywaczki Yuny. To właśnie ze świętego miasta Zanarkand wyrasta Sin oplatający całą Spirę, a na Yunie spoczywa obowiązek jego wytrzebienia. Poznawani w toku akcji bohaterowie pomimo dosyć schematycznych osobowości są charakterystyczni i nietrudno ich zapamiętać. I tak mamy wschodzącą gwiazdę blitzballu, nieco nadpobudliwego Tidusa uwikłanego w trudną relację z ojcem; pełną cnót, zadziwiająco skromną i dojrzałą Yunę obdarzoną mocą przywoływania istot z innych wymiarów; tajemniczą czarodziejkę Lulu; praworządnego Wakkę; dziecinną Rikku... Nieustannie powtarzające się walki pozwalają awansować postaciom na wyższe poziomy, co oznacza dla nas możliwość rozwoju ich umiejętności poprzez aktywowanie kolejnych „sfer” na planszy zdolności „Sphere Grid”. System ten jest skomplikowany, chociaż w znacznym stopniu urozmaica proces ewolucji postaci. Gracz może bowiem wybierać, które z umiejętności chce rozwijać w danym momencie.
Od strony graficznej gra prezentuje się świetnie. „Final Fantasy X” miało swoją premierę w 2001 roku, jednak wciąż może robić wrażenie. W zremasterowanej wersji zmieniono tekstury, nieco ochłodzono barwy i poprawiono modele postaci. Na uznanie zasługują detale: mimika, włosy, ubrania. Niestety, w reedycji nie zabrakło wad – bohaterów pobocznych pozbawiono cech szczególnych, lokacje nie zostały dopracowane, zdarzają się przeniknięcia postaci przez przedmioty oraz inne elementy itp. Odświeżeniu uległa także ścieżka dźwiękowa, a niektóre kwestie dialogowe zostały nagrane ponownie.
Dziesiąta odsłona Final Fantasy może dostarczyć wiele rozrywki, jednakże wydaje się tworem nieco przekombinowanym. Początkowo ilość kiczu, która wylewa się z ekranu jest trudna do zniesienia, a z kolejnymi godzinami rozgrywki nasza wytrzymałość wcale nie wzrasta. Gry z gatunku jrpg charakteryzują się przesadną baśniowością, co jest szczególnie widoczne w „Final Fantasy X”, a jeszcze bardziej w jej bliźniaczce, „Final Fantasy X-2”. I tak, jesteśmy zmuszeni walczyć z kolorowymi stworkami, patrzeć na dziwaczne, ledwo okrywające ciała bohaterek ubrania i poruszać się po pełnej słońca, psychodelicznej krainie. Emocje bohaterów wydają się zbyt intensywne, wygłaszane przez nich kwestie rażą egzaltacją i patosem. Do tego należy dodać wyświechtany motyw ratowania świata przed bliżej nieokreślonym złem i naiwny wątek romansowy. Wszystkie te elementy tworzą swoisty klimat – jednocześnie odstręczający i fascynujący i być może to właśnie ta ambiwalencja stanowi o popularności i sile tytułu.
„Final Fantasy X/X-2 HD Remaster”
Square Enix
data premiery: 21 marca 2014
PLUSY:
- kultowy tytuł – nie wypada nie znać, nie wypada nie zagrać
- ładna oprawa graficzna
- ciekawy, grywalny system walki turowej
MINUSY:
- naiwna, zagmatwana fabuła
- bugi graficzne
- specyficzny, nieco hermetyczny klimat